Testuję z Wizażem Garnier Skin Naturals Hyaluronic Aloe Jelly

Witajcie.
Miałam przyjemność testować, za pośrednictwem Klub Recenzentki na stronie wizaz.pl, nowość, jakim jest lekki żel nawilżający Garnier Skin Naturals Hyaluronic Aloe Jelly.


Kilka słów od producenta:

"Hyaluronic Aloe Jelly od Garnier, łączy organiczny ekstrakt z aloesu i kwas hialuronowy naturalnego pochodzenia. Nowy lekki żel koi, odpowiednio nawilża oraz przywraca skórze sprężystość, a co najważniejsze - idealnie się wchłania. Pozostawia skórę pełną blasku i odżywioną, a Ciebie gotową do działania! Natura i innowacja zamknięte w żelowej konsystencji #Razemnajlepiej! 

Formuła kremu jest tak wyjątkowa, że można stosować go na trzy różne sposoby. Po pierwsze, jako dzienną pielęgnację, by naturalny i zdrowy wygląd skóry towarzyszył ci przez cały dzień. Nałożony wieczorem dba o to, by rano skóra obudziła się wypoczęta i świeża. Krem może posłużyć także jako głęboko nawilżająca maseczka. Wystarczy zaaplikować nieco większą ilość produktu na trzy minuty, a w lustrze przywita cię promienna i nawilżona twarz. I to bez konieczności spłukiwania."


Moje odczucia:

Bardzo lubię nowości kosmetyczne, więc czym prędzej zabrałam się do testowania. Żel jest zbity, przezroczysty, o drażniącym zapachu (według innych nie jest wyczuwalny). Szkoda, że nie jest zamknięty w tubce, a zakręcanym słoiku. Niemniej kompaktowe opakowanie z jasną, białą zakrętką, pozwala na szybkie znalezienie produktu pośród pozostałych kosmetyków. 
Żel sprawdziłam na dwa sposoby: nałożony na dzień, a także nałożony na noc. 

Użyty na dobranoc, nie wchłaniał się tak szybko, jakbym tego chciała, co więcej, miałam wrażenie, że kleiłam się do pościeli. Nazajutrz obudziłam się z jeszcze większą błyszczącą warstwą na twarzy i czułam się bardzo nieświeżo.

Użyty na dzień, wypadł nieco lepiej, jednak wrażenie lepkości pozostawało przez cały czas, pomimo nałożenia cienkiej warstwy. Ponieważ na co dzień używam do cery pudru sypkiego, wykłócał się on z żelem i świeciłam się jeszcze mocniej. Zatem stosowałam żel solo. Miałam nieprzyjemność odczuwania nieustannego klejenia się wszystkiego, od drobnych pyłków, po kosmyki włosów, gdy wiał wiatr, czy kociej sierści. Było to denerwujące i bardzo często się poprawiałam.

Przełom nastąpił, kiedy wykonałam pełen makijaż. Nastąpiło miłe zaskoczenie, gdyż żel świetnie sprawdził się jako baza pod makijaż. Użyte zostały do cery: baza rozświetlająca, korektor, trwały podkład, róż, puder sypki. Cały ten zestaw trzymał się od nałożenia do zmycia przez wiele godzin, bez szybkiego wyświecania się. 

Garnier miał fajny pomysł, jednak żel polecam tym, którzy wykonują pełen makijaż. ;)

Ciekawa jestem, jakie są Wasze odczucia. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga